01 grudnia, 1980

Historia

Art: Shaman2000

Zirael nie posiada przeszłości. Nie ma dat, kronik czy spisów, gdzie ujrzysz jego spaczone imię. Nikt nie wie kim był zanim oddał się we władanie mrocznej magii. Można by pytać mistrzów, którzy go szkolili, przyjęli węża na nauczanie, oddając sekrety czarodziejstwa w blade palce... Gdyby ich nie zabił.
Mężczyzna wyrwał z kart historii dawnego Ziraela, pozostawiając jeno plotki i niedomówienia.
Niektórzy starsi wiekiem mieszkańcy Loresth przebąkują w swych wspomnieniach o takowym osobniku, ohydnym mordercy pławiącym się w śmierci innych. Znak to, że Zirael po tym świecie chodzi już kawał czasu.
Barbarzyńcy z Dzikich Stepów, między kolejnymi bitkami, znają więcej plotek o tajemniczym magiku.
Mówi się, iż nekromancję odkrył sam, jako młody czarodziej, podczas jednego z wielu badań. Zafascynował się potęgą, którą dawała ta dziedzina magii. Pewnie też pomogło mu w tym szaleństwo na krawędzi którego zawsze stał. Dużo czytał, zdobywał kolejne zaklęcia, odprawiał zdziczałe rytuały i wykopywał zwłoki. Znikał powoli ludziom z oczu, znak swego życia dając tylko, gdy miasta nękane były losowymi plagami nieumarłych. Szepce się, że lata stykania się z odorem śmierci i tonami trupów pomieszały jego umysł jeszcze bardziej, obce istoty wdarły mu się do świadomości, a wygląd jest cieniem dawnego. Gildia Nekromantów potrzebowała jednak "specjalistów" toteż zawiązali z Ziraelem układ - bardzo niebezpieczny i wyjątkowo niepewny.

Art: Algido

Każdy zna obecną "postać" nekromanty. Szepcze się po kątach, że stoi za większością ataków ożywieńców w Loresth, przebijając się wśród swych pobratymców okrucieństwem i żądzą krwi. Nawet w otoczeniu swoich wzbudza powszechny strach. Dzieje się tak ze względu na jego niezwykle chwiejny charakter i potęgę, którą posiada. Sam Zirael traktuje ataki bardziej jako formę badań, eksperymentów ku odkryciu jeszcze większej mocy swych arkanów. Nie można jednak ukryć tego, że babranie się w krwi i flakach sprawia mu przyjemność.

Nikt nie zapuszcza się na cmentarne bagna, gdzie osiadł, a pobliskie jaskinie czyniąc swoją siedzibą. Ktokolwiek tam zagląda, przypadkiem lub nie, ginie w tajemniczych okolicznościach. Szczęściem jest, jeśli łowczy odnajdą zmasakrowane zwłoki błędnych rycerzy i nieszczęśników, pozbawione często organów czy skóry.

"Potępieńca" nie należy lekceważyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz